Creative Commons License
This essay in its entirety is licensed under a Creative Commons License.

Autor: Brian Takle <brian@wylfing.net>

Przekład: Łukasz Nowak <p29501@gmail.com>

Utworzony: 14 listopada 2003

Przekład: 4 lutego 2004 -- 24 kwietnia 2004

Aktualizacja przekładu: 16 lipca 2007

Wersja 1.62

[ Strona główna | Matrix: Reaktywacja - objaśnienie ]


Matrix: Rewolucje - objaśnienie

Ciekawie jest porównać uczucia, które towarzyszyły mi przy pisaniu tych esejów. O Reaktywacji pisałem, ponieważ czułem frustrację z powodu powszechnego jej niezrozumienia. W przypadku Rewolucji, pomimo tego, iż liczba nic nie rozumiejących wciąż pozostaje dużą, spotkałem się z ogromnym, momentami wręcz zdumiewającym bogactwem spostrzeżeń. Wygląda na to, że po porządnym przetrawieniu Reaktywacji nasze umysły potrafią i przestawić się na odpowiednie odebranie sygnałów wysyłanych nam w Rewolucjach.

Jestem więc zdecydowanie spokojniejszy, przystępując do pisania tego eseju. Tym, co mnie motywuje, jest więc... cóż, właściwie to nic. Po prostu taki jest mój wybór.

Bardzo usatysfakcjonowała mnie wszechobecność wu xing w trylogii Matrix. Wu xing to pięć chińskich żywiołów, tworzących się wzajemnie w ciągłym ruchu. Taki jest właśnie świat przedstawiony w Matrix -- człowiek doprowadził do ubóstwienia maszyny, co doprowadziło do ubóstwienia człowieka, co doprowadziło do ubóstwienia maszyny. Najbardziej intryguje mnie w filozofii wu xing jej złożoność. Nic nie jest jednoznacznie czarne lub białe. Jest to filozofia właściwa mędrcom, starszym wiekiem, co bardzo podnosi na duchu -- dlatego właśnie tak bardzo fascynuje mnie filozofia świata Matrix.

Zanim jednak przedstawię swą tezę na temat Rewolucji, chcę wyjaśnić pewną problematyczną kwestię, która wypłynęła przy okazji eseju o Reaktywacji. Stwierdziłem w nim, że Reaktywacja jest opowieścią o Stworzeniu. Wiele osób niestety na tym stwierdzeniu się zatrzymało. Osoby te rozumiały film jako alegorię [alegoria funkcjonuje na zasadzie przekładu, zaś symbol -- na zasadzie analogii, podobieństwa -- przyp. tłum.], próbując przypisywać filmowym postaciom odpowiedniki z Pisma Świętego. To błędne i nieadekwatne myślenie. Historia Matrix rzeczywiście obfituje w wyraźne religijne odniesienia, ale mylnym tropem jest -- na przykład -- interpretowanie Merowinga ściśle jako Szatana. Jeżeli mówię więc, że Reaktywacja nawiązuje do Księgi Rodzaju, znaczy to, że w pierwszej księdze Starego Testamentu możemy znaleźć podobną symbolikę zdarzeń, co pomoże nam w zrozumieniu samego filmu. W przypadku Rewolucji sytuacja ta się powtarza.

A więc zaczynamy -- Rewolucje to opowieść o poszukiwaniu i zdobyciu Świętego Graala oraz o Wniebowstąpieniu Chrystusa. Opowieść o tym, jak po szóstym dniu Stworzenia nastąpił siódmy.

Spis treści


Przedmowa o motywacjach

"Masz dar, ale wygląda na to, że na coś czekasz."

--Wyrocznia, pierwsza część trylogii

Łatwo powiedzieć, że "wybór" jest istotą opowieści w Rewolucjach. Ale o tym samym opowiadała już Reaktywacja. Co właściwie stanowi proces podejmowania wyboru? Czy istnieje cokolwiek poza prostym łańcuchem przyczynowo-skutkowym? Czy rzeczywiście żyjemy w skinnerowskim więzieniu, zdeterminowani przeszłymi doświadczeniami? W kontekście tych pytań funkcjonują najtrudniejsze z kwestii postawionych w Reaktywacji: "Już dokonałeś wyboru. Jesteś tu, by zrozumieć dlaczego." i "Nigdy nie spojrzymy poza wybory, których nie rozumiemy." W momencie wyboru ostatecznego, dokonywanego w komnacie Architekta, sam Architekt zaskoczony jest motywacją Neo -- miłością. Jak wyjaśnia Rama-Kandra, miłość to głębokie przywiązanie, przełamujące wszelkie bariery. W Rewolucjach widzimy, jak silnie funkcjonuje ono pomiędzy Linkiem i Zee. Widzimy Trinity, która w imię miłości podejmuje walkę z hordą siepaczy Merowinga.

Neo jednak nie ma sobie równych. W Reaktywacji walczył w imię miłości -- w Rewolucjach transcenduje nawet ją. Wstępuje w nirwanę pustki. Bez celu. Bez lęku i pragnień. Istnieje jedynie wola. Dar, poświęcenie, motywowane jedynie wolą, przezwycięża wszystko. Nie istnieje żadna przyczyna.

Smith pyta: "Dlaczego, panie Anderson, dlaczego się pan upiera?!" Zaś Neo odpowiada,

Bo taki jest mój wybór.


Wniebowstąpienie Neo

"Ujrzycie Syna Człowieczego, siedzącego po prawicy Wszechmocnego i nadchodzącego z obłokami niebieskimi."

--Ewangelia według św. Marka, 14:62

Proces ten rozpoczyna się właściwie na stacji Mobil Avenue, ale zostawię to na później. Zacznę w zamian od końca. Walka pomiędzy Neo i Smithem tkwi w martwym punkcie. Neo jest o krok od oświecenia. Smith, który nie rozumie dlaczego Neo wciąż walczy, wygłasza swoją przemowę. Wymienia wszelkie motywacje, jakie tylko przychodzą mu do głowy, lecz nie znajduje, rzecz jasna, odpowiedzi. Zaraz potem Neo zadaje Smithowi cios, który spokojnie powinien pozbawić go głowy... Gdyby tak się stało, wszyscy pewnie zgodnie przyjęlibyśmy to z owacją. Ja z pewnością, gdyż mniej więcej tak wyobrażałem sobie koniec tej historii -- Neo, działający z czystej, niewymuszonej woli, pokonuje ostatecznie Smitha i ewoluuje w transcendentną istotę. Gdy zastanowiłem się jednak chwilę dłużej nad tym pomysłem, zrozumiałem, że wyglądałoby to tak, jakby Gandhi stwierdził w końcu "pierdolę", złapał za karabin i nafaszerował swych przeciwników ołowiem.

Ten potężny cios nie oznacza więc, że Neo miałby pokonać Smitha w walce wręcz. Chodzi o coś innego. Neo posiada boską moc -- może walczyć tak długo, jak tylko zechce -- lecz rezygnuje dobrowolnie z jej wykorzystania. Oto jego dar [1]. Smith, "ciemna strona", nie może złożyć broni; Neo może, i robiąc to, wybiera ścieżkę pomiędzy jasnością i ciemnością, pomiędzy lękiem i pragnieniami. Jest jak Chrystus dobrowolnie oddający się do rzymskiej niewoli. Jego wyznawcy wierzyli, że jest on Wybrańcem, który "zakończy wojnę", i byli oni całkiem zdezorientowani, tak jak Morfeusz, gdy przepowiednia się nie sprawdziła. Nie rozumieli sposobu, w jaki Chrystus wydawał się poddać, porzucić walkę i zmarnować wywołane przez siebie ogromne poruszenie.

Ten fragment Rewolucji jest jednym z dwóch, które jak do tej pory prawie wszyscy interpretują nieprawidłowo. Panuje ogólne przekonanie, że to Smith wygrał z Neo i wtedy coś się stało. To nie tak. Czas podeprzeć się dialogiem, trzymając się należycie ściśle chronologii. Smith zastanawia się, czemu Neo nie przestaje walczyć, Neo odpowiada "Bo taki jest mój wybór," i od tego momentu Smith zaczyna wariować. Sposób, w jaki Smith wypowiada swoją kwestię przed leżącym na ziemi Neo, pokazuje wyraźnie, że nie rozumie on tego, co się dzieje. Smith nie tylko nie rozumie Neo, przestaje rozumieć też własne postępowanie.

SMITH - Chwila... Widziałem to. To właśnie to, to już koniec. Tak, pan leżał tutaj, właśnie w ten sposób, a ja...ja...ja stoję tu, właśnie tutaj, i mam...mam coś powiedzieć. Mówię... Wszystko co ma początek, ma też koniec, Neo.

Dokładnie to samo powiedziała Wyrocznia! Również, po raz pierwszy, Smith nazywa swego wroga "Neo".

Pora na szybką retrospekcję. Spójrzcie na te dialogi, wyselekcjonowane chronologicznie ze wszystkich trzech filmów -- wszystko zmierzało dokładnie w tym właśnie kierunku.

[ M1: Neo i Smith walczą na stacji metra. ]
SMITH - Słyszy to pan, panie Anderson? Oto odgłos nieuniknionego. Dźwięk zwiastujący pańską śmierć. Żegnam, panie Anderson.
NEO - Nazywam się Neo.

[ M2: Neo klęczy, przygwożdżony do ziemi setką Smithów. ]
SMITH - To nieuniknione.

[ M2: Biały korytarz, przed spotkaniem z Architektem. ]
SMITH - Jeżeli nie możesz nas pokonać, dołącz do nas.

[ M2: W komnacie Architekta. ]
ARCHITEKT - Co doprowadza nas wreszcie do chwili prawdy, w której fundamentalna wada zostaje ostatecznie obnażona, zaś anomalia objawiona jako zarówno początek i koniec.

[ M3: Rozmowa Neo z Wyrocznią. ]
WYROCZNIA - Wszystko co ma początek, ma też koniec.

[ M3: Neo i Bane walczą na pokładzie Logos. ]
NEO - To niemożliwe.
BANE - To nie jest niemożliwe. To nieuniknione. Żegnam, panie Anderson.

[ M3: Ostateczny pojedynek pomiędzy Neo i Smithem. ]
SMITH - Czuje go pan, panie Anderson? Jak wokół pana gęstnieje? Bo ja tak. Właściwie powinienem podziękować panu właśnie za to, gdyż to pańskie życie ukazało mi cel życia w ogóle. Celem życia jest jego koniec.

Słowa te przynoszą więc Neo zrozumienie. Tym, co nieuniknione, jest połączenie Neo ze Smithem. To, co rozpoczęło się połączeniem, również połączeniem musi się zakończyć. Neo podnosi się, tymczasem Smith jest kompletnie zdezorientowany swoim własnym postępowaniem.

SMITH - Co?... Co ja powiedziałem? Nie... Nie, coś jest nie tak, to nie może być tak. Odejdź ode mnie!

Co proszę? Dlaczego Smith nagle każe Neo trzymać się z daleka? Już gdy wydawało się, że Smith rozłożył Neo na łopatki, cofa się on w osłupieniu, jakby bał zarazić się trądem. Smith, mówiąc "Nie," rozumie, że nadszedł moment połączenia, lecz przeczuwa coś złego, boi się go. Neo jest już pewny swego.

NEO - Czego się boisz?
SMITH - To jakiś podstęp!

Smith rozpaczliwie poszukuje rozwiązania, które pozwoli mu wydostać się z tej sytuacji. Pragnie, by to wszystko okazało się podstępem, sztuczką, złudzeniem.

NEO - Miałeś rację, Smith. Zawsze miałeś rację. To było nieuniknione.

Widzę tu wręcz dwa momenty zderzające się ze sobą w czasie. Początek i koniec spotykają się w jednym punkcie. Ciemność i jasność spotykają się w jednym punkcie. Wciąż zdezorientowany Smith zanurza w Neo swoją dłoń, pochłaniając go. Neo przyjmuje to ze spokojem. Po kilku sekundach, w miejscu Neo stoi kolejny Smith. Jeżeli jeszcze nie porzuciliście swoich teorii, następujące słowa Smitha powinny ostatecznie zakończyć sprawę. Zwróćcie uwagę, Smith wręcz kuli się ze strachu przed swą nową kopią. Wypowiada te słowa drżącym, niepewnym głosem:

SMITH - Czy to już koniec?

Smith tego nie wie! Jak może nie wiedzieć? Na początku zdezorientowany, teraz nie ma już absolutnie pojęcia, co właściwie się dzieje. Nie mógł już pojąć faktu, że Neo wstawał i walczył "z wyboru", gubi się więc kompletnie, będąc świadkiem poświęcenia Neo. Nowy Smith nie jest już w ogóle częścią kolektywu. Nie mówi i nie rusza się, z wyjątkiem drobnego przytaknięcia głową. Jest to wręcz rekonstrukcja pierwotnej śmierci Smitha z pierwszego filmu. Neo zostaje więc wchłonięty przez Smitha i niszczy go od wewnątrz. Początek i koniec stają się jednym. W świecie rzeczywistym ciało Neo rozbłyskuje świetlistym krzyżem, symbolem jego ofiary i poświęcenia -- Neo odnalazł i wybrał Świętego Graala, ścieżkę pomiędzy przeciwieństwami.

Ciemność i jasność stały się jednym -- tym właściwym, ostatecznym Wybrańcem, o którym, jak pisałem w eseju o Reaktywacji, mówiła Wyrocznia podczas pierwszego spotkania z Neo.

W tym momencie nasuwa się oczywiście pytanie, czy Neo zginął? Cóż, jak najbardziej. Oczywiście równocześnie zginął Smith. Połączyli się oni (zresztą całkowicie wbrew woli Smitha) w jedną istotę, prawdziwego Wybrańca, w którym nie istnieje już ani Neo, ani Smith... Choć, na pewien sposób, Neo wydaje się wciąż obecny, o czym zaraz opowiem.

Posępna maszyna pokornie przenosi ułożonego na wzór krzyża Neo w kierunku świątyni światła. Promienie energii wypływają z jego ciała wzdłuż mechanicznych żył konstrukcji, emanując boskością. Dokonuje się więc jego wniebowstąpienie, Neo powraca do domu -- do Źródła, stanowiącego zarówno początek i koniec ścieżki Wybrańca.

* * *

Post-mortem

Uważam, że w finałowej scenie w mieście maszyn pomiędzy Neo i Bogiem ma miejsce bardziej osobista dyskusja niż jedynie pobieżne negocjacje. (Możliwe, że ciężko wam nadążyć za tymi wszystkimi "Bogami" -- nie chodzi tu oczywiście o Boga-Stwórcę, czyli Architekta; Deus Ex Machina, który rozmawia z Neo, to Bóg Nieskończony, Źródło, które jest początkiem wszystkich skończonych Bogów, takich jak Architekt.) Bóg pyta Neo: "Czego chcesz?" Powierzchownie, wydaje się to być zwykłe dobijanie targu -- armia maszyn wycofa się z Zion pod warunkiem, że Neo pozbędzie się Smitha. Znaczy to, że interpretujemy zapytanie Boga jako: "Czego żądacie?" A Bóg zapytał przecież,

Czego chcesz?

To pytanie skierowane bezpośrednio do Neo [2]. (Ciekawe, co by się stało, gdyby Neo stwierdził, "Chcę z powrotem Trinity.") Neo odpowiada, "Pokoju." Jeżeli rzeczywiście spojrzymy na to jako na osobiste pytanie, to w takim razie Neo prosi o odpoczynek, o równowagę. Chce się zakończyć -- jako Wybraniec. Tak się składa, że odbije się to na wojnie pomiędzy maszynami i ludźmi -- uwznioślenie i wniebowstąpienie samego Wybrańca uczyni dary całemu światu.

Pokój dla Neo to pierwszy dar.

Pokój dla Zion to drugi dar.

Trzecim darem jest przeprogramowanie Matrix. (O Czwartej Erze Matrix opowiem dokładniej później.)

Czwarty dar jest z kolei nieco zagadkowy. Miasto maszyn wyraźnie się rozjaśnia, gdy płynie ku niemu dusza Wybrańca... Co dokładnie uzyskały maszyny dzięki jego wniebowstąpieniu nie jest nam dokładnie wyjaśnione, ale uważam, że w scenach na stacji Mobil Avenue oraz finałowej konwersacji programów, są nam dane pewne wskazówki.

Trzeba chyba zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz, która spowodowała u widzów niebagatelną konsternację. Chodzi o "mechanizm", przy pomocy którego Smith został...hm...usunięty. Tak naprawdę nie przepadam specjalnie za "technicznymi" wyjaśnieniami w tego rodzaju opowieściach -- są one oparte z reguły na przypuszczeniach, poza tym rzadko istnieje wystarczająca ilość dowodów, którymi można by się podeprzeć, pozostaje więc jedynie zaklasyfikować je jako domysły. Fani często zapominają, że "napęd warp" to niewiele więcej niż "magiczny silnik" w naukowym żargonie. Po tej odrobinie narzekania, mając już za sobą wyjaśnianie dlaczego, skupię się teraz odrobinę na jak. Część czytelników z pewnością pozostanie jednak nieusatysfakcjonowana.

Na początku należy porzucić pogląd, że Neo i Smith mieliby być jak +1 i -1. To zdecydowanie zbyt proste wyjaśnienie. W jednej z niedawnych dyskusji mailowych porównałem finał walki Neo i Smitha z kulminacją Czarnoksiężnika z Archipelagu, w której Ged dokonuje ostatecznie akceptacji i tym samym zjednoczenia z personifikacją swej ciemnej strony. Po czym Ged wcale nie znika. Wciąż istnieje, lecz już jako istota transcendentna. Neo również pozostaje. Zamiast mówić, że Neo i Smith połączyli się w jedno, nazwijmy to dokładniej -- połączyła się Ciemność i Jasność, ciemna strona z jasną stroną, jak zderzenie protonu z antyprotonem. Neo i Smith mogli walczyć bez końca, do upadłego jak, odpowiednio, Jasna i Ciemna Strona; jeżeli to miałaby być cała filozofia, mogliby się oni zwyczajnie pozabijać i tyle. Bez uwznioślenia, bez darów, bez transcendencji. W rzeczywistości wygląda to więc tak:

Ciemna Strona
Neo
Jasna Strona

Dlatego właśnie twierdzę, że Neo składa broń, rezygnuje dobrowolnie ze swej mocy. Odstępuje od swej roli po Jasnej Stronie, podążając ścieżką pomiędzy przeciwieństwami. Ścieżką, którą Smith nigdy nie pójdzie -- nie może on, będąc jakoby po Ciemnej Stronie, zrezygnować ze swej mocy, zostaje więc unicestwiony przy połączeniu Jasności z Ciemnością. Dlatego też wszyscy, którzy zostali wchłonięci przez Smitha, powracają cali i zdrowi (dokładnie tego nie widzimy, ale jest to dość jasno zasugerowane). Jedynie sama istota Smitha jest uosobieniem Ciemnej Strony, więc tylko ta istota zostaje zniszczona, reszta pozostaje zaś nienaruszona.

Mówiąc najprościej jak się da, Smith uległ zniszczeniu, ponieważ został podłączony do Źródła. Otrzymałem masę maili, w których zawarte były przeróżne przypuszczenia na temat konkretnych sposobów tejże kasacji, takich jak wyładowanie elektryczne, kod antywirusowy, itp. Zastanawianie się nad samym procesem jest jednak całkowicie niepotrzebne. Oto trzy fakty, które ukazują prostotę wyjaśnienia:

  1. Pojedynczy Smith dysponuje zarówno mocą, jak i wiedzą wszystkich pozostałych Smithów. Przepływ mocy i informacji między poszczególnymi Smithami jest więc całkowicie swobodny.
  2. Neo jest podłączony do Źródła. Występują na to liczne dowody, które przytaczam w osobnym rozdziale.
  3. Podłączenie programu do Źródła równa się jego kasacji. Mówi o tym w Reaktywacji Wyrocznia: "Z reguły program wybiera wygnanie, stojąc w obliczu kasacji... Program może schować się tutaj [czyli w Matrix] albo powrócić do Źródła [i zostać skasowanym]."

Reszta jest już więc właściwie jasna. Gdy Smith wchłania Neo, powstały właśnie Smith zostaje podłączony do Źródła -- i skasowany. A skoro przepływ mocy i informacji pomiędzy Smithami jest swobodny, z pozostałymi dzieje się to samo.

Pozostało nam więc ostatnie niedopowiedzenie, czyli kwestia uczestnictwa w tym samego Boga. (Powracamy tym samym do języka symboliki.) Moment po wchłonięciu Neo przez Smitha, widzimy ujęcie świata rzeczywistego w kodzie, gdy impuls pomarańczowego światła przepływa przez ciało Neo. Kolor pomarańczowy to kod w świecie rzeczywistym. (Podczas gdy kolor zielony to kod w Matrix.) Fragment kodu zostaje przesłany z miasta maszyn, prawdopodobnie z samego Źródła, do Neo. Jak już mówiłem, wiele osób przypuszcza, że jest to po prostu załadowanie do Neo kodu antywirusowego, mającego usunąć Smitha -- istnienie takiego kodu pasuje do opisywanego przeze mnie wyjaśnienia jako osobisty kod powłoki Smitha [3]. Nieuchronnie nasuwa się jednak takie oto pytanie: Dlaczego Deus Ex Machina nie zrobił tego wcześniej i dlaczego w ogóle maszyny miałyby do tego potrzebować Neo?

Prawidłowa odpowiedź -- ponieważ Deus Ex Machina niczego nie musiał robić. Za zniszczeniem Smitha stoi Neo. W momencie złożenia z siebie ofiary Neo osiąga boskość. Zdobył Świętego Graala -- wybrał ścieżkę pomiędzy przeciwieństwami, pomiędzy Jasnością i Ciemnością -- i powrócił przez Bramę do Ogrodu. Gdy widzimy kod przepływający ze Źródła do Neo, widzimy tak naprawdę jak Neo łączy się z fundamentem wszelkiego istnienia. Jest to zerwanie owocu z drugiego z Drzew w Ogrodzie, Drzewa Życia, i rozpoczęcie wznoszenia się ku Nirwanie.

Siedząc pod Drzewem Świata, Budda został wyzwany przez Marę, tysiącrękiego boga śmierci i jego armie. Budda wyciągnął dłoń, kładąc palce na ziemi (czyli Źródle), po czym przepłynęła przez niego esencja Boga Nieskończonego. Bóg śmierci i jego legiony zostały unicestwione.

* * *

[1] Dar, o którym mówi Wyrocznia w pierwszym filmie, często interpretuje się w następujący sposób: Wyrocznia wskazuje, że nadejdzie on wraz z kolejnym życiem (wcieleniem) Neo; gdy więc Neo zostaje zabity przez Smitha, po czym wskrzeszony, technicznie rzecz biorąc, jest to jego "następne życie" i staje się on Wybrańcem. Gdyby Wachowscy poprzestali na pierwszym filmie, interpretacja taka byłaby jak najbardziej prawidłowa. (Oczywiście wciąż jest, tyle że to taka sama sytuacja, jak w przypadku Wyroczni stwierdzającej, "Uwielbiam cukierki." Znaczenie oczywiste to jedno, ale istnieje też znaczenie głębsze, wnikliwsze.) Neo rozpoczyna jednak tak naprawdę swoje kolejne życie dopiero, gdy opuszcza komnatę Architekta przez drzwi po lewej. Jest już wtedy Siódmym Synem. (Wyjaśnię to dokładnie później.) Jego darem jest więc rezygnacja ze swej mocy i wkroczenie na ścieżkę pomiędzy Jasnością i Ciemnością, dzięki czemu Neo staje się ostatecznym Wybrańcem. [powrót]

[2] Przyp. tłum. -- Pytanie to brzmi po prostu: "What do you want?" Można więc rozumieć to jako pytanie skierowane do Neo; jako pytanie do gatunku ludzkiego w ogóle; i jako jednocześnie jedno i drugie. [powrót]

[3] W grze Enter the Matrix Wyrocznia mówi, że kod jej powłoki został sprzedany [Rama-Kandra sprzedaje Merowingowi kod powłoki Wyroczni za możliwość przemycenia Sati do Matrix -- przyp. tłum.], więc oczywistym wydaje się, że kod Smitha jest zupełnie inny, tzn. każdy program ma swój własny kod. [powrót]


Neo, jego yin i yang

"Bóg widząc, że światłość jest dobra, oddzielił ją od ciemności."

--Księga Rodzaju, 1:4

W trylogii Matrix nieustannie występuje motyw napięcia pomiędzy dwoma biegunowymi przeciwieństwami. Motyw ten stanowi właściwie fundament wszelkich wydarzeń, więc brak jego zrozumienia prowadzi do podstawowego braku zrozumienia całej trylogii. Oczywistym jest, że Neo i Smith mają być postrzegani jako przeciwne strony tej samej postaci, lecz motyw przeciwieństw sięga o wiele głębiej -- na tyle aż, aby stanowić w praktyce rusztowanie fabularne całej opowieści, rozłożonej na Reaktywację i Rewolucje.

Poszukiwanie Graala

Zanim przejdę do rzeczy, absolutnie koniecznym jest, aby każdy z Was zrozumiał, na czym polega symbolika historii o stworzeniu. Opowiadają one zawsze o dzieleniu rzeczy na części. Z początku istnieje tylko Jedno. Wtedy następuje podział. Pomyślcie o tym w ten sposób: Jeżeli Bóg z początku był sam, i On był Wszystkim, to gdy tworzył On cokolwiek, musiało pochodzić to od Niego. Z jednego, dwa. Na samym początku Bóg oddzielił światłość od ciemności, morze od nieba, oraz ziemię od morza. Jest dzierżcą kosmicznego miecza, tnącego to co było jednym na dwa. Irokezi opowiadają historię o Pierwszej Matce, zapłodnionej przez wiatr (innymi słowy, o niepokalanym poczęciu), która rodzi bliźniaki. Znów mamy to samo, jedno staje się dwoma.

Opowieści o stworzeniu stanowią klucz, który otwiera drogę do zrozumienia większej całości -- czyli duchowego cyklu, który prezentuje się następująco:

  1. Stworzenie
  2. Opuszczenie Ogrodu
  3. Poszukiwanie i zdobycie Świętego Graala
  4. Ponowne zjednoczenie

Po czym wszystko zaczyna się od nowa. Jeżeli wyobrazicie sobie linię poziomą między punktami 2. i 3., otrzymacie lustrzane odbicie. Opuszczenie Ogrodu jest przeciwieństwem Poszukiwania; Zjednoczenie jest przeciwieństwem Stworzenia. Widzicie już teraz, dlaczego zacząłem od wyjaśnienia, że stworzenie jest tożsame z podziałem. Może widzicie już też, jak głęboko sięga ta symbolika w filmach o Matrix. Nawet niektóre sytuacje fabularne są parami przeciwieństw.

(Tak na marginesie -- przedstawiony przeze mnie cykl jest zdumiewająco podobny do cyklu Bohatera, por. Bohater o tysiącu twarzy Campbella. Zwróciłem na to uwagę dopiero po napisaniu powyższej listy.)

W poprzednim rozdziale wyjaśniłem, jak w finale Rewolucji następuje zjednoczenie -- uwznioślenie, wniebowstąpienie i powrócenie do boskości. Moment stworzenia ma miejsce w pierwszym filmie, gdy Neo powstaje z umarłych, "wskakuje" do Smitha i niszczy go od wewnątrz. W Reaktywacji dowiadujemy się od Smitha, że jakiś fragment Neo odcisnął się na tym, co ze Smitha wtedy zostało. Innymi słowy, akt stworzenia dokonuje się poprzez podzielenie Wybrańca [przypominam, że w oryginale jest to 'The One', Jedyny, jeden -- przyp. tłum.]. Jedna z powstałych części to Neo, druga to Smith. Reaktywacja i Rewolucje obejmują więc dwie środkowe części cyklu. W eseju o Reaktywacji szczegółowo wyjaśniłem, w jaki sposób film ten funkcjonuje jako opowieść o opuszczeniu Ogrodu. Pozostaje nam więc Poszukiwanie Graala.

Bardzo wiele osób pyta mnie w mailach, jaki to konkretnie filmowy przedmiot mam na myśli, gdy mówię o Graalu. (Nie myślcie proszę, że nabijam się tu z kogokolwiek. Język symboli to twardy orzech do zgryzienia.) Odpowiadam więc -- Graal to stan, w jakim znajduje się Neo, gdy pozwala pochłonąć się Smithowi. Graal nie jest przedmiotem. Graal jest drogą -- prowadzącą z powrotem do Ogrodu. Chrystus mówi o sobie "To ja jestem drogą." Według legendy, Graal to kielich, do którego spłynęła krew Chrystusa podczas ukrzyżowania. To właśnie jest to przesłanie. Krew Chrystusa -- jego ofiara -- jest drogą.

Powszechna jest w literaturze i sztuce interpretacja Graala jako przepustki do nieśmiertelności. To odniesienie do Drzewa Życia. (Umieszczonego przez Boga w Ogrodzie Eden obok Drzewa Wiadomości Dobrego i Złego.) Adam i Ewa nie jedli owocu z tego drzewa, uważa się więc, że dzięki Graalowi możliwy jest powrót do Ogrodu i skosztowanie owocu nieśmiertelności. Trzeba to oczywiście odczytać jako opowieść symboliczną -- i Drzewo Życia, i Święty Graal to metafory dotyczące przeobrażeń wewnątrz nas. (Nigdy nie odbierajcie przenośni dosłownie, bo zrobicie sobie krzywdę.) Zdobywamy Graala (Królewską Krew, czyli sang royal; naszą godność, królewskość; naszą boskość), gdy wybieramy drogę Chrystusa. Droga ta wiedzie, pomiędzy przeciwieństwami, do ponownego zjednoczenia naszej świadomości, podzielonej pomiędzy Boga i Szatana; sakrament i grzech.

Poszukiwanie Graala to wędrówka ku Drzewu Świata, pod którym siedzi Budda, ku krzyżowi ofiarnemu, na którym umarł Chrystus -- gdzie sang royal zostaje obwieszczona i podarowana światu. Tym jest właśnie podróż Neo do miasta maszyn i do Źródła. Neo wybiera drogę Chrystusa, gdy zstępuje z Mjolnira na Logos -- "logos" to w teologii chrześcijańskiej "słowo", druga osoba boska, Syn Boży [4]. (Akt ten ma jeszcze jedno znaczenie: rezygnacja z wojennej potęgi młota Thora i wybór w zamian potęgi słowa Jezusa, czy też Buddy. Jeszcze przed narodzinami Buddy jego matka dowiedziała się, że jej syn będzie wielkim władcą i wojownikiem albo nauczycielem. Z naciskiem na albo. Podobnie, Chrystusowi ofiarowywana jest władza nad wszystkimi królestwami świata, co jednak wykluczałoby możliwość dalszego nauczania ludu.) W razie gdybyśmy mieli jeszcze jakieś wątpliwości co do natury tej podróży, do ataku rusza Bane. Wywiązuje się walka, podczas której oczy Neo zostają wypalone. Bane szydzi z oślepionego Neo. Identyczna sytuacja ma miejsce podczas wędrówki Jezusa na Golgotę -- żołnierze zakładają mu na oczy opaskę, po czym biją go i wzywają, aby użył swej boskiej mocy jasnowidzenia [czyli tzw. "second sight", dosłownie "drugiego wzroku" -- przyp. tłum.] i zidentyfikował napastników. I w tym właśnie momencie Neo doznaje pełnego olśnienia. Pierwsze słowa, jakie w ogóle wypowiada po oślepnięciu, to: "Widzę cię." Poszukiwanie Graala, duchowa wędrówka właśnie się rozpoczyna; na drodze, którą zobaczyć można jedynie oczyma duszy.

Płaszcz Chrystusa opada więc na ramiona Neo. Ale czy ja nie przyrównałem już wcześniej Neo do diabła? Ależ oczywiście.

Wąż oraz Chrystus

Bardzo wiele już powiedziałem o Neo jako parze przeciwieństw, głównie w formie Jasności i Ciemności (czyli Smitha). Neo jest jednak podzielony również w inny sposób. Można powiedzieć, że na jakiś czas przechodzi do drugiego obozu -- dzieje się to w Reaktywacji. Pewne osoby nieco podirytowało moje stwierdzenie, że w tym filmie Neo tożsamy jest diabłu, Szatanowi. Jeszcze bardziej zirytowało je jednak zasugerowanie połączenia, wręcz więzów rodzinnych pomiędzy Chrystusem i Szatanem. No cóż, ich sprawa. Zrozumienie wymaga porzucenia sztywnego i dosłownego trzymania się symboli. W pierwszym i trzecim filmie Neo działa i zachowuje się jak Chrystus. W drugim filmie Neo działa i zachowuje się jak Wąż. Wytłumaczyłem to dokładnie w podsumowaniu eseju o Reaktywacji.

W końcówce pierwszego filmu obserwujemy narodziny potężnego Mesjasza. Na tym historia mogłaby się zakończyć i wszystko byłoby w porządku. Nie poznaliśmy jednak historii całości -- pozostały pary przeciwieństw. Neo zadał maszynom potężny cios z wewnątrz Matrix, lecz one wciąż pozostawały u władzy nad światem rzeczywistym. Wachowscy zdecydowali się na kontynuowanie tej historii i ostateczne jej zakończenie poprzez zagłębienie się w naturę samego Chrystusa (właśnie dlatego kontynuacje te wydają się być tak oszałamiająco filozoficzne.) Historia ta zaczyna się właśnie od Węża.

W sferze niebiańskiej nie istnieje czas ani cierpienie. Jest tam też całkiem nudno. Bez rozwoju, bez emocji. Istota ludzka potrzebuje wyjść z Ogrodu do istnienia w wymiarze czasu. Tu pojawiają się problemy. Wraz z czasem rzeczy odchodzą w niebyt, umierają ludzie. Tak umiera też Trinity. To oznacza ból. Z czasem pojawia się cierpienie. Wąż wyprowadza nas więc z Ogrodu do istnienia w wymiarze czasu, gdzie wraz z nami istnieje rozwój, postęp, miłość i...cierpienie. W Reaktywacji Neo był Wężem. Sprzeciwił się Bogu i wybrał czerwoną pigułkę. Konsekwencją tego czynu jest szturm na Zion.

I oto najpiękniejsza część. Cierpienie budzi w nas współczucie. Nie ma współczucia bez cierpienia. Nie ma Chrystusa bez Węża. Współczucie to dobro złożone, które może istnieć jedynie na Ziemi. Oto Chrystus, pełen współczucia zbawiciel, na Ziemi. Oto Neo w Rewolucjach. Nie jest on zbawcą w mundurze; nie jest on Lockiem. Lock nie współczuje (jest gotów wmaszerować do hangaru każdego mieszkańca Zion; dla niego cel uświęca środki). Chrystus pokazuje, że droga do Niebios prowadzi przez przeciwstawienie cierpieniu współczucia, objawionego w bezinteresownym, świadomym poświęceniu i ofierze. Smith staje się cierpieniem dla wszystkich -- Neo staje się dla wszystkich współczuciem.

Pary przeciwieństw, cząstka i antycząstka, yin i yang Neo, przyspieszają ku sobie.

[4] Przyp. tłum. -- W filmach wszyscy nazywają Mjolnira po prostu Młotem, lecz na metryce statku widnieje właśnie nazwa "Mjolnir"; postaci wypowiadają tę nazwę jedynie w scenie ukazującej sabotaż Bane'a i fiasko kontrataku Locka, którą obejrzeć można w grze Enter the Matrix. [powrót]


Merowing i Club Hel

Merowing jest jedną z najbardziej tajemniczych postaci w trylogii. Spróbuję więc nie oddalać się zbytnio od faktów przy interpretacji.

Na początek powróćmy do legendy o Graalu. Święty Graal to wejście prowadzące z powrotem do Ogrodu, strzeżone przez ogniste anioły. W legendzie tej pojawia się dynastia władców frankońskich zwanych Merowingami -- wierzących, że są bezpośrednimi spadkobiercami i potomkami Chrystusa, którzy stoją na straży Świętego Graala przez utrzymywanie czystości Chrystusowej krwi, płynącej w ich żyłach. Zrozumiałe, że Poszukujący Graala musi natknąć się na jego strażnika.

Są dwa rodzaje ochrony Graala przed dwoma konkretnymi zagrożeniami -- po pierwsze, przed złem; po drugie, przed wszystkimi, którzy pragną go zdobyć i zatrzymać dla siebie. Wiemy, że istnieją anioły zarówno przychylne ludziom, jak i występujące przeciwko nim. Podział ten jest bezpośrednią przyczyną konfliktu, który zaowocował wypędzeniem z Niebios zbuntowanych aniołów, z Lucyferem na czele. W tym miejscu pozwolę sobie na stwierdzenie pozostające na granicy sfery domysłów -- założę, że "wypędzenie" to jest integralną częścią historii świata Matrix, co więcej, znaczy dokładnie: "wypędzenie z miasta maszyn do Matrix".

Wiemy już więc, że Merowing stoi na straży Graala oraz że istnieją dwaj strażnicy. Nie muszę chyba mówić czegoś tak oczywistego, ale żeby wszystko było jasne -- żoną Merowinga jest Persefona, co jest ostatecznym dowodem, iż możemy przyrównać go do Hadesa, którego z kolei utożsamić możemy z Lucyferem. Pewnie zdaliście już sobie sprawę, że drugim strażnikiem jest ognisty anioł Serafin (mówi nawet o sobie, "Chronię to, co najważniejsze."). Serafin i Merowing znają się bardzo dobrze, to co mówię nie jest więc kompletnie wyjęte z kontekstu.

Zrobię więc krok dalej, mówiąc, że Merowing, tak jak Lucyfer, występuje przeciwko ludziom. Lecz również przeciwko Bogu -- to znaczy Architektowi i Wyroczni. Merowing będzie starał się im zaszkodzić przy każdej możliwej okazji, z czystej nienawiści, mszcząc się za wypędzenie. A mści się przede wszystkim na Wyroczni, gdyż istniejąca obecnie "Era" Matrix [Trzecia Era, czyli Matrix 3.0 -- przyp. tłum.] jest głównie jej zasługą. (Dlatego też tak bardzo zależy mu na pozbyciu się Wyroczni; jedyną ceną, za jaką Merowing zgadza się przeszmuglować Sati, jest kod powłoki Wyroczni -- por. Enter the Matrix.) Cała awantura z Neo w roli głównej, za którą odpowiedzialna jest Wyrocznia, niewątpliwie znajduje się na jego czarnej liście.

Oto dlaczego Merowing więzi Klucznika. Oto dlaczego wykorzystuje fakt uwięzienia Neo na Mobil Avenue do targowania się o Oczy Wyroczni. Merowing z pewnością nie miał zamiaru kiedykolwiek wypuszczać Neo z pułapki. Zaszkodziłby w ten sposób zarówno Wyroczni (ponownie!), jak i Neo -- cóż za niezwykłe zwycięstwo.

Skoro więc wyjaśniliśmy już motywy Merowinga jako Szatana, pora przejść do sceny w Club Hel. [Club Hel(l), czyli po prostu Klub "Piekło" -- przyp. tłum.] Jest ona ściśle powiązana z wydarzeniami na stacji Mobil Avenue, które są z kolei następstwem sceny z Reaktywacji, w której Neo niszczy mątwy i zapada w śpiączkę. Wielu czytelników dopatrywało się w niej symbolicznej śmierci Neo (ponownej!) i zastanawiało się, czy po przebudzeniu dokona się w nim jakaś przemiana. Moje odczucia były podobne, efekt ostateczny przerósł jednak zdecydowanie moje oczekiwania i prognozy. Otóż mamy tu wyraźne nawiązanie do konkretnego okresu z życia Chrystusa -- po ukrzyżowaniu i przed zmartwychwstaniem. Według Dziejów Apostolskich Chrystus po ukrzyżowaniu trafia do Otchłani. Dzieje nie kontynuują tego wątku, lecz kwestia ta poddana jest w Kościele Katolickim głębokiej interpretacji, istnieje więc kilka wariantów tej historii. W momencie śmierci ciało i dusza Chrystusa zostają rozdzielone -- ciało pozostaje w grobie na Ziemi, zaś dusza schodzi do...i tu właśnie występują różnice. Albo do Sheol, miejsca umarłych. Albo do Piekła. Albo do Otchłani -- czyli Limbo.

Idealnie pasuje to do historii naszego Chrystusa yin/yang. Yin schodzi do Piekieł, podczas gdy yang pozostaje w Limbo. Do yang/Neo powrócę w następnym rozdziale. Tymczasem skoncentruję się na yin/Trinity.

Zasugerowałem to już, ale powtórzę, aby wszystko było jasne -- uważam, że Neo i Trinity reprezentują jedną postać. Możemy uznać to za pewnik od momentu, w którym Neo wskrzesza Trinity, w jednej z finałowych scen Reaktywacji. Po tym wydarzeniu stają się jednym [5]. Dlatego też zejście Trinity do Club Hel jest jak zejście Chrystusa do Piekieł. Uważam za fascynujący fakt, że towarzyszą jej w tej podróży Morfeusz i Serafin.

Krótka dygresja: Gdy Serafin zbliża się do windy Club Hel, natychmiast poznają go bramkarze, po czym jeden z nich nazywa go "Bezskrzydłym". Wewnątrz, Merowing nazywa Serafina "l'ange sans ailes", czyli aniołem bez skrzydeł. Dodaje to postaci Serafina intrygującej głębi -- jest on aniołem, którego pozbawiono skrzydeł. Serafin musi więc być również wygnańcem z miasta maszyn, zaś jego rola jako strażnika Graala może być swego rodzaju pokutą, próbą zadośćuczynienia.

Pora na fragment dialogu. Trinity, Morfeusz i Serafin wchodzą do głównej sali...

MEROWING - What in the hell? [Czyli "Co u diabła?", a dosłownie "Co w piekle?" Ha, ha.]

Dokładnie. Jeżeli mieliście jakiekolwiek wątpliwości, porzućcie je natychmiast. Jesteśmy w piekle. A jeżeli nie jesteście jeszcze do końca przekonani, Merowing chwilę później powtórzy: "Wywalczyliście sobie drogę przez piekło." Jeżeli jednak wciąż macie wątpliwości, ubiór Merowinga, i w szczególności Persefony, jest "piekielnie" adekwatny. W loży znajduje się również Kolejarz, informujący Merowinga o fakcie uwięzienia Neo na Mobil Avenue. Wtedy też Morfeusz robi coś dziwnego, stwierdzając, że przybyli tu, by dobić z Merowingiem targu.

MEROWING - Dobrze. Mam coś, czego chcecie. Lecz aby móc dobić targu, wy musicie mieć coś, czego ja chcę, prawda? I tak się składa, że jest coś, czego chcę. Pragnąłem tego zawsze, odkąd tu przybyłem. Powiadają, że nie można ich wziąć, można je jedynie otrzymać.
MORFEUSZ - Co?
MEROWING - Oczy Wyroczni.

Nienawiść Merowinga do Wyroczni sięga bardzo głęboko. Nie wystarcza mu eksterminacja jej kodu, zabicie jej ciała. Merowing chce przejąć jej duszę. Sam stwierdza, że pragnie tego od momentu, gdy tylko pojawił się w Matrix. Jest to kolejny dowód wskazujący na to, że został wyrzucony z miasta maszyn do Matrix, jak najbardziej wbrew własnej woli; wygląda też na to (skoro tak pragnie zemsty), że stało się to za sprawą Wyroczni. Niesamowite, jak życząc sobie Oczu Wyroczni, Merowing przeżuwa ze smakiem dwie oliwki o gabarytach gałek ocznych.

Niezwykły jest podtekst tej sceny -- to prawdziwy pakt z Szatanem. Symboliczne znaczenie słów Merowinga to: "Tak, dam wam to, czego chcecie, lecz w zamian musicie przeciwstawić się Bogu." Mając na uwadze wszystko, co dzieje się później, podejrzewam, że Neo, nawet gdyby został wypuszczony, nie odnalazłby Graala, gdyby Oczy Wyroczni zostały rzeczywiście dostarczone Szatanowi. Wyrocznia odegrała w przemianie Neo kluczową rolę, która w takim wypadku nie miałaby miejsca.

Nie jestem pewien co do zachowania Morfeusza w tej scenie. Wydaje mi się, że był już całkiem gotów do tego, aby wymienić z Merowingiem uścisk ręki i ruszyć do Wyroczni po parę gałek ocznych. W końcu bardzo się na Wyroczni zawiódł. Kwestia pozostaje jednak akademicką, gdyż Trinity odwraca sytuację przez przystawienie Merowingowi pistoletu do głowy. Takiego właśnie zachowania wobec Szatana należy oczekiwać od Chrystusa -- absolutnie wykluczone są jakiekolwiek pakty i negocjacje. Wypada dodać, że Hades nigdy nie puszczał śmiertelników z powrotem do królestwa żywych, zanim czegoś od nich nie zażądał. Aby móc wyjść z podziemi, trzeba go było zawsze jakoś zmusić...

W tym samym momencie siedzący na Mobil Avenue Neo mówi do siebie: "Sam się tu dostałeś i sam się wydostaniesz." I dokładnie tak się dzieje.

[5] Gdy uratujemy komuś życie, stajemy się tego kogoś częścią; nasze życie staje się tego kogoś życiem i odwrotnie. [por. Sto tajemnych zmysłów Amy Tan] [powrót]


Stacja Mobil Avenue i rodzina programów

Scena ta jest wyjątkowo źle bądź w ogóle nie rozumiana. Dwie najważniejsze sceny w Rewolucjach to właśnie Mobil Avenue oraz ostateczny pojedynek Neo ze Smithem, na nich więc skupiam się głównie w interpretacji. Mobil Avenue pokazuje nam dokładnie, co zdarzy się w końcówce filmu. Jest to tak kluczowa scena, że musiałem powstrzymać się, żeby nie pisać o niej na samym początku, gdyż aby była ona całkowicie zrozumiała, należało objaśnić wcześniej parę innych rzeczy, co też uczyniłem.

Zacznijmy od podstawy (pomimo iż większości widzów to nie umknęło): Mobil to anagram od Limbo. Tak jak pisałem w poprzednim rozdziale, ciało i dusza Chrystusa zostały rozdzielone, a dusza Chrystusa, tak jak wszystko inne, również jest parą przeciwieństw [6]. Chrystus Yin to Trinity, Chrystus Yang to Neo. Element, którym jest Trinity, zszedł do Piekieł. Element, którym jest Neo, zszedł do Limbo.

Położenie Mobil Avenue (od tej pory będę nazywał stację po prostu 'Mobil') może być z początku nieco dezorientujące, gdyż przedstawione jest nam w tym samym czasie z dwóch różnych perspektyw. Jest to więc po prostu Rzeka Styks, jednak zamiast rzeki mamy w Matrix tory kolejowe; zamiast łodzi -- pociąg; i zamiast przewoźnika -- maszynistę. W mitologii greckiej Charon, przewoźnik, jest poddanym Hadesa. Analogicznie, Kolejarz pracuje dla Merowinga.

Kolejną niejasnością może być właściwy cel pobytu na Mobil rodziny programów, wyjaśnijmy to więc sobie od razu. Mobil znajduje się pomiędzy Matrix a miastem maszyn. Z początku może się wydawać, że rodzice zabierają córkę z Matrix, lecz jest dokładnie odwrotnie. Rodzina programów pochodzi z miasta maszyn i chce przemycić swą córkę do Matrix, gdzie znajduje się mnóstwo wygnanych programów, które nie posiadają celu. Dopóki nie znajdzie jej Agent, ich córka będzie w Matrix bezpieczna.

Oczywiste rzeczy mamy już z głowy, więc zaczynamy -- Mobil to Limbo, a nazwa ta określa właściwie całą fabułę filmu. Limbo, czyli limbus patrum jest miejscem, do którego trafiają oczyszczone dusze, by oczekiwać wniebowstąpienia Chrystusa. Jakby tego było mało, otrzymujemy również subtelną wskazówkę co do miejsca, gdzie to wniebowstąpienie nastąpi. Ponieważ Mobil prowadzi do miasta maszyn, tam też Neo dozna wniebowstąpienia.

W eseju o Reaktywacji, w rozdziale o Architekcie mówiłem o tym, jakoby Neo był "szóstym dniem" Stworzenia. Innymi słowy, Neo reprezentuje prawdziwą istotę ludzką (która kosztuje zakazanego owocu i opuszcza Ogród). Zasugerowałem też, że Neo może symbolizować szóstą inkarnację Wisznu, Paraszuramę. Wydarzenia na Mobil całkowicie, dogłębnie te przypuszczenia potwierdzają.

Zdążyłem też wcześniej stwierdzić, że śpiączka w którą zapadł Neo może być odczytana metaforycznie jako śmierć. Jeżeli założymy, że szósta inkarnacja Neo wydostaje się z komnaty Architekta, to dociera ona (czy też to, co z niej pozostało) na Mobil. Tam następuje jej koniec. Szósta inkarnacja -- czyli Neo 6.0 -- czyli Wąż -- czyli Paraszurama -- nie opuszcza już stacji Mobil Avenue. Neo, który opuszcza Mobil pociągiem, to siódme wcielenie.

SATI - Dzień dobry.
NEO - Kim jesteś?
SATI - Nazywam się Sati. Ty jesteś Neo. Mój tata mówi, że nie powinno cię tu być. Mówi, że musiałeś się zgubić. Zgubiłeś się, Neo?

Pierwsze słowa w tej scenie to "Dzień dobry." Czyli "Witaj w nowym dniu." Jesteś nową osobą, Neo. I właśnie w tym momencie poznajemy dziewczynkę o imieniu Sati. Pamiętajcie, że to absolutnie pierwsze wydarzenie, które spotyka Neo w Rewolucjach. W tych pierwszych minutach objaśniany jest kierunek, jakim podąży historia. Sati oznacza "złożenie siebie w ofierze". Bardziej ogólnie zaś: świadome samopoświęcenie -- co wskazuje bezpośrednio na finał pojedynku Neo ze Smithem. Ciekawe, że Sati od początku zwraca się do Neo po imieniu -- przecież nie wie ona kim jest Neo, lecz jej ojciec z pewnością go rozpozna.

Bardzo ważne jest to, co Sati mówi o zagubieniu. Chodzi o przyczynę pobytu Neo na Mobil -- gdyby znalazł się tam z własnej woli, nie byłoby mowy o zgubieniu się. Jak później dowiemy się od Wyroczni, Paraszurama nie był gotów do podróży do miasta maszyn. Nie mógł jeszcze dotknąć Źródła bez poniesienia żadnych konsekwencji. Do Limbo dostał się więc całkowicie przypadkiem. I gdy dochodzi do siebie, spotyka ojca dziewczynki.

RAMA-KANDRA - Przepraszam, wciąż jest tak ciekawa.
NEO - Znam cię.

W trylogii bardzo często pojawiają się zdania, zwroty, linijki dialogu zdające się mieć bardzo zwyczajne, powierzchowne znaczenie, lecz w rzeczywistości niosące głęboką, symboliczną treść. W Reaktywacji, podczas spotkania z Wyrocznią, Neo pyta ją, dlaczego tu jest. "Z tego samego powodu, co ty," odpowiada. "Uwielbiam cukierki." W rzeczywistości oznacza to, że Wyrocznia rozkoszuje się nieposłuszeństwem -- uwielbia smakować zakazanego owocu. W Rewolucjach, gdy Neo mówi "Znam cię," sytuacja jest podobna. Tak, w rzeczy samej, Neo poznaje mężczyznę z restauracji. Naprawdę oznacza to jednak, że Neo rozpoznaje Ramę tak, jak swe odbicie w lustrze. Neo spotyka siebie -- oto kolejna para przeciwieństw. Neo w czerni to Paraszurama i Wąż. Rama-Kandra to oczywiście Ramaczandra, siódma inkarnacja Wisznu i Chrystus. Precyzując -- Rama-Kandra reprezentuje boskość Chrystusa.

W historiach o Wisznu pojawia się motyw spotkania Paraszuramy z Ramaczandrą, pewnego rodzaju "przekazania pałeczki". Nie ma mowy, aby był to zbieg okoliczności. To jednak nie wszystko. Po ustąpieniu na rzecz Ramy Paraszurama udaje się wysoko w góry (czyli pomiędzy Niebo a Ziemię), aby spokojnie kontynuować swój żywot w oczekiwaniu nastąpienia kolejnej epoki świata. Witamy na stacji Mobil Avenue, Paraszuramo...

Jednym z symboli powtarzających się w całej trylogii jest cyfra trzy. Tu również mamy trójcę -- Rama przedstawia Neo swoją rodzinę:

RAMA-KANDRA - Jestem Rama-Kandra. To moja żona, Kamala, i moja córka, Sati. Jesteśmy zaszczyceni.

W mitologii hinduskiej, Kamala to rzeczywiście żona Ramaczandry. (Może nie dosłownie -- Kamala jest inkarnacją Lakszmi, tak samo jak Ramaczandra jest inkarnacją Wisznu.) Jest to starannie dobrana para [7], o której (tak jak w przypadku Neo i Trinity) możemy mówić jako o jednej osobie. Ich córką jest Sati (tu już nie ma konkretnego związku alegorycznego z mitologią). Interpretując więc rodzinę po samych imionach, myślę, że chodzi tu o ukazanie, iż doskonała ofiara rodzi się z boskości.

Pora powiedzieć parę słów właśnie o "boskości" -- mówimy tu o boskości ludzkiej duszy, czyli o nieodzownym elemencie stanu oświecenia, który to stan jest z kolei odpowiedzialny za wszystkie wybory i ich prawdziwą przyczynę. Bóg powiada, "Nie poruszy mnie nic prócz mej woli." Strach i pragnienie nie dotyczą Boga, gdyż istnieje On poza wymiarem czasu, a więc wybór dokonany przez oświeconą duszę bez zaistnienia żadnego bezpośredniego wpływu jest wyborem doskonałym. To esencja doskonałej, świadomej ofiary. Nie dzieje się ona z jakiegoś powodu. Nie ma naturalnej przyczyny. Sam wybór jest zarówno początkiem, jak i końcem. Gdy więc Bóg schodzi do wymiaru czasu, pojawia się cierpienie i współczucie. Powrót "do góry" następuje poprzez ofiarę, do której prowadzi Święty Graal, droga pomiędzy przeciwieństwami.

Powracając do sceny rozmowy na Mobil, zwróćcie uwagę, że Rama trzyma swą córkę przed sobą, dokładnie pomiędzy sobą a Neo. Znaczy to właśnie to, co przed chwilą powiedziałem -- kwintesencja Graala, poświęcenie i ofiara, znajduje się dokładnie pomiędzy Ramaczandrą a Paraszuramą.

Co jeszcze wiemy o Ramie i Kamali? Coś dość dziwnego -- Rama zajmuje się "recyklingiem w elektrowni". Przetwarzanie odpadów? W elektrowni na powierzchni? Przypomnijmy sobie, co miał na ten temat do powiedzenia Morfeusz w pierwszym filmie:

MORFEUSZ - Ujrzałem te pola na własne oczy. Widziałem, jak upłynniają ciała zmarłych, by móc dożylnie karmić żywych.

Zadaniem Rama-Kandry jest więc nadzorowanie procesu żywienia ludzi w kokonach rozpuszczonymi ciałami zmarłych. Trzeba być z kamienia, żeby nie poczuć odrazy przy tym opisie. A jednak...to właśnie jest życie. W jednym z przypisów do eseju o Reaktywacji wspomniałem, że wegetarianie i weganie przeważnie nie potrafią tego zaakceptować, choć powinni. Otrzymałem w rezultacie parę wściekłych maili, lecz i tak pozostaję przy swoim stanowisku. Życie jest brudne, czasem odrażające. Nie ma życia bez konsumpcji martwego. To jest życie. Zaś Smith to antyżycie:

BANE - Przyznaję, ciężko jest w ogóle myśleć, chodząc obleczonym w kawał gnijącego mięsa. Jego smród wypełnia każdy oddech duszącą chmurą, od której nie ma ucieczki. Ohyda.

Mając więc na uwadze, że Rama nadzoruje "recykling", możemy stwierdzić, że uosabia on również przyziemnego Oroborosa -- węża-świat, zjadającego własny ogon, żarłoczne zwierzę. To bardzo konkretne przesłanie -- nie osiągniesz Graala, uciekając od swej zwierzęcości. Jest ona częścią ciebie, tak samo jak boskość twej duszy. Stąd słowa Bane'a, stąd też wiemy -- czujemy -- że Bane jest w wielkim błędzie. Wybraniec (czyli The One, Jedno) to zarówno Ziemia, jak i Niebiosa, świat u dołu i świat u góry.

Innymi słowy, Wybraniec opuszcza Limbo, aby zbawić obydwa światy.

* * *

Post-ascendere

Po zabraniu Neo ze stacji, jadąc samochodem, Morfeusz rozmawia z Linkiem przez telefon. Oto ta rozmowa:

MORFEUSZ - Jesteście na nas gotowi?
LINK - Prawie, sir. Szukamy wam wyjścia. Znaleźliście Neo?
MORFEUSZ - Nie widzicie go?
LINK - Nie, sir. Coś widzieliśmy, ale nie potrafię stwierdzić co to było.

Dzień dobry, Neo. Nastąpił siódmy dzień.

* * *

[6] Wyrocznia mówi w Enter the Matrix (w Rewolucjach zaś powtarza to sam Neo), że Neo "odseparował swój umysł od ciała". Terminy "dusza" i "umysł" są w tej konkretnej sytuacji zamienne, a mnie podoba się bardziej właśnie "dusza", gdyż wskazuje na prawdziwą esencję danej osoby i nie kojarzy się, tak jak "umysł", jedynie z suchym intelektem. [powrót]

[7] Ciekawie byłoby porównać Ramę i Kamalę do Architekta i Wyroczni. To materiał na świetną analogię, ale nie będę już jej poruszał w tym eseju. [powrót]


Wyrocznia, Architekt i Sati

Oto pierwsza ze "spekulatywnych" części eseju. Jej celem jest rozwikłanie, co właściwie stało się w ostatnich scenach filmu, a jest to niełatwe.

Zakończenie podzielić możemy na dwie części -- jedna dotyczy ludzi, druga dotyczy maszyn. Zaczniemy od razu od momentu, w którym następuje wniebowstąpienie Neo -- gdy Bóg deklaruje "Dokonało się." Pierwszym człowiekiem, który przemawia po tym wydarzeniu jest Lock. Jego słowa ucieleśniają konsekwencje czynu Neo dla ludzi.

LOCK - To bez sensu...

Sugerowałem to już wcześniej, wspominając o legendzie Graala (kilku bystrych czytelników również zwróciło na to uwagę) -- odstąpienie od racjonalizmu jest dla transcendencji kluczowe. Innymi słowy, nie można odnaleźć w sobie pełni człowieczeństwa racjonalnymi środkami. Tym sposobem dochodzimy też do zrozumienia, dlaczego Neo nie może zmusić Smitha do uległości siłą; dlaczego Chrystus musi irracjonalnie poddać się i poświęcić. Jedyna "sensowna" rzecz, jaką mógłby zrobić Neo (Lock jest naszym głosem rozsądku), to przebić się przez hordy mątw przy pomocy jakiegoś superdziała laserowego. Wiele osób pisząc do mnie narzekało, używając właśnie słów Locka -- to, że maszyny tak po prostu opuszczają Zion, zwyczajnie nie ma sensu. I mają rację -- to nie jest racjonalne.

Powróćmy też na moment do Boga -- mówi on Neo, "Nie potrzebujemy ciebie (was)." Lock powiedziałby to samo. Maszyny nas nie potrzebują. Pojawia się znów kwestia baterii -- patrząc racjonalnie, maszyny nie potrzebują ludzi [8].

Rozwikłanie tej zagadki jest ściśle związane z posiadaniem przez Neo jego mocy, szczególnie tych objawiających się w świecie rzeczywistym. Będę o tym mówił później. Teraz, za chwilę, nawiążę jedynie do Sati. Maszyny są więc doskonale racjonalne i ta właśnie cecha -- a nie potrzeba posiadania źródła energii -- jest ich ograniczeniem. Ucieleśnieniem tego ograniczenia jest sam Architekt. Maszyny potrzebują ludzi do ucieczki z ich własnego doskonałego racjonalizmu. I po to jest w filmie postać Locka. Pokazuje on, że racjonalizm to zamknięty krąg. Co by się stało, gdyby Rada poddała się sugestiom Locka (nie wysyłając chociażby statków na poszukiwanie Nabuchodonozora)? Nastąpiłaby klęska. Jedyna droga do rozwoju, do uwznioślenia (wniebowstąpienia) i do pokoju jest drogą nieracjonalną.

I kwestia "świata rzeczywistego":

MORFEUSZ - Wyobrażałem sobie tę chwilę od tak dawna. Czy to rzeczywiste?...

Niesamowite, że słowa te wypowiada właśnie Morfeusz -- pamiętacie jak mówił do Neo w pierwszym filmie, "Czy miałeś kiedykolwiek sen, który wydawał ci się całkowicie rzeczywisty..." Niegdyś nosiłem się z zamiarem napisania pracy o rzeczywistości rzeczywistości (esej o Reaktywacji porusza nieco tę kwestię), jednak chyba do tego nie dojdzie, gdyż Rewolucje powiedziały właściwie wszystko, co miałem do powiedzenia, posługując się jedynie językiem metafor. Słowa wypowiedziane przez Morfeusza to kopalnia interpretacji -- jedna z nich prowadzi nas wręcz do punktu widzenia maszyn: jest to budzenie się ze snu, otrząsanie z drzemki, nie do końca realnego stanu pomiędzy snem a jawą. Nastąpił koniec nocy, wschodzi słońce. Dzień dobry, Morfeuszu. Nastąpił siódmy dzień.

Tuż przed wschodem słońca nadchodzi nowa era. Kot budzi Sati ze snu. Chwileczkę...ze snu? Widzimy więc, jak program śpi, a następnie budzi się tuż po tym, jak Morfeusz mówi o budzeniu się ze snu. Jest to paralela, która umieszcza Sati w centrum interpretacji tego wydarzenia, przynajmniej jeżeli chodzi o maszyny. Abyśmy jednak nie mieli wątpliwości co do tego, co właściwie się dzieje, oto pierwsze słowa Sati zaraz po przebudzeniu:

SATI - Dzień dobry.

Mamy więc wszystkie informacje potrzebne, aby domyśleć się, jakie są rezultaty zakończonej wojny. To co następuje, czyli rozmowa Wyroczni z Architektem i Sati, służy jedynie uzupełnieniu szczegółów. Oto trzy podstawowe wnioski:

Sama postać Sati wyjaśnia poniekąd, jaka jest ta "nowa" era -- Sati jest "nową" maszyną. Jak już wcześniej wyjaśniłem, 1) Sati symbolizuje samopoświęcenie, 2) maszyny są z natury doskonale racjonalne; samopoświęcenie jest w swej naturze aktem irracjonalnym i to właśnie oddziela Sati wyraźnie od "starych" maszyn. Symbolizuje ona nowość; jest "Jedynością" Neo (Neo = nowy), która to wniebowstąpiła do Źródła i odcisnęła swe piętno na umyśle maszyny.

To, co na samym początku kolejnej sceny mówi Wyrocznia, również wskazuje, że mamy do czynienia z nowym światem.

WYROCZNIA - No proszę, cóż za niespodzianka.

Zwraca się tymi słowami do Architekta, patrząc, jak przechadza się on po parku. Park jest oczywiście tożsamy z ogrodem, tj. Ogrodem Eden. Jak wyjaśniłem w eseju o Reaktywacji, Architekt jest Bogiem Stwórcą -- spacer Boga po Ogrodzie jest więc tożsamy z przechadzką po nowym świecie, dokładnie tak, jak ma to miejsce w Księdze Rodzaju. Krąg się zamyka -- koło czasu kończy swój obrót, czego rezultatem są narodziny nowego świata. (Mała dygresja: Nie powinno nikogo dziwić, w jaki sposób Wyrocznia jest w stanie to wszystko przewidzieć -- wszystko to już kiedyś miało miejsce, czego Indra dowiaduje się z otwierania i zamykania kwiatu lotosu, oczu Brahmy -- światy w światach w światach w światach...)

Wyrocznia zdobywa się więc na odrobinę sarkazmu, gdyż oczywiście nie jest to dla niej żadną niespodzianką. O czym więc rozmawiają:

ARCHITEKT - Grałaś w bardzo niebezpieczną grę.
WYROCZNIA - Tak to już jest ze zmianą.

Świat się zmienił (to już wiemy). Zmiana dokonała się dzięki Wyroczni, która jest ucieleśnieniem nieracjonalnej, nielinearnej ścieżki. Fakt istnienia niebezpieczeństwa jest potraktowany przez Wyrocznię lekceważąco. Znaczy to, że jedynie Architekt postrzega tę "grę" jako niebezpieczną. Dla niego porzucenie rozsądku rzeczywiście oznacza niebezpieczeństwo.

ARCHITEKT - Myślisz, że ten pokój utrzyma się długo?
WYROCZNIA - Tak długo, jak tylko może.

Nastał prawdziwy pokój, ponad racjonalnym i irracjonalnym, maszyną i człowiekiem. Przez pewien nieokreślony czas maszyny i ludzie nie będą się nawzajem atakować. Czas ten nie będzie jednak długi. Ponowny konflikt jest nieunikniony, wybuchnie on jednak z innego powodu. Konflikt "maszyna kontra człowiek" znalazł swój ostateczny koniec, pozostają jednak jeszcze kwestie do wyjaśnienia:

WYROCZNIA - A co z pozostałymi?
ARCHITEKT - Jakimi pozostałymi?
WYROCZNIA - Tymi, którzy chcą wyjść.

To niezwykle ciekawe -- Architekt nie rozumie, o co chodzi Wyroczni. Uważa, że nie istnieją jeszcze żadne podziały. Znaczy to więc, że tak jest w rzeczywistości. Wszystko jest Jednym (por. kolejny rozdział). Pamiętajcie, że Wyrocznia powiedziała o Architekcie, że nie rozumie on wyborów i nie potrafi spojrzeć w przyszłość. Wyrocznia to oczywiście potrafi i rozumie, że niektórzy ludzie zapragną opuścić Zion, zaś niektóre maszyny zapragną opuścić 01. I co najważniejsze -- niektórzy ludzie i niektóre maszyny (programy) zapragną opuścić Matrix.

ARCHITEKT - Będą, rzecz jasna, uwalniani.

I maszyny, i ludzie będą więc mieć możliwość opuszczenia systemu, który nie jest już narzędziem uwięzienia, lecz pełni funkcję uaktywniającą -- nie zniewala, lecz umożliwia. Zwróćcie uwagę, że Wyrocznia mówi o tych, którzy chcą wyjść, nie o "wszystkich". Zrozumienie systemu i pragnienie opuszczenia go to dwa podstawowe warunki do spełnienia. Pozostaną w nim oczywiście ci, którzy bronić go będą jako jedynej prawdziwej rzeczywistości (wedle słów Morfeusza w pierwszym filmie). I nie mówimy tu tylko o ludziach -- Merowing nie odda łatwo swojego królestwa.

Ostatnie słowa tej rozmowy są dosyć osobliwe. Wyrocznia mówi, "Trzymam cię za słowo," w kontekście obietnicy Architekta. Nie wydaje mi się, aby sprawdzała czy Architekt mówi prawdę. Jest to bardziej wyrażenie troski o wszystkich wygnańców -- w końcu wygnańcem jest Sati, jak również Serafin. Wyrocznia pragnie utwierdzić się w przekonaniu, że ci, na których jej zależy, nie zostaną skasowani.

Najdziwniejsza jest jednak ambiwalentna odpowiedź Architekta -- "Myślisz, że kim jestem? Człowiekiem?" Być może po prostu sugeruje w ten sposób, że przyrzeczenie zostanie dotrzymane, ponieważ tylko człowiek mógłby złamać obietnicę. Możliwe jednak, że ma on na myśli, że jedynie człowiek mógłby w ogóle złożyć obietnicę. W obydwu przypadkach podkreśla to, jak bardzo Architekt, "stara" maszyna, różni się od człowieka. Architekt to stary porządek.

Chwilę potem pojawia się Sati -- nowy porządek. W zakończeniu ważne są dwie rzeczy. Po pierwsze, Sati jest najwyraźniej odpowiedzialna za wschód słońca. Po drugie, Wyrocznia przyznaje się, że nie wiedziała, jak potoczą się wypadki, lecz jedynie wierzyła.

Kwestia nr 1: Stwierdziłem wcześniej, że Matrix już nie "zniewala", tylko "umożliwia". Każdy mieszkaniec nowego Matrix będzie w stanie go w niewielkim stopniu kształtować. Ponieważ Sati reprezentuje sobą właśnie tę cechę, widzimy jak "czyni" ona wschód słońca. Robi to tak po prostu, ni z tego, ni z owego -- nie mówi, "Ach, mamy właśnie 6:27, a to znaczy, że musi już wzejść słońce." -- mówi tylko, "Dla Neo." Bez żadnego wyższego celu, bez żadnego nakazu. Ze zwykłego sentymentu.

Kwestia nr 2: Wyrocznia jedynie wierzyła, że wszystko tak się potoczy. Znaczy to, że miała nadzieję, że to się wydarzy, co oznacza ludzką słabość, "królową ludzkich złudzeń". Stwierdzam to, aby zaznaczyć, że czas Architekta i Wyroczni dobiegł końca. Zastąpiła ich Sati. Znaczy to również, że maszyny i ludzie byli zawsze na równej stopie -- aby to zrozumieć, musimy powrócić po raz kolejny do sceny w komnacie Architekta. Ścieżka przeznaczenia Neo, prowadząca do Źródła, wiedzie go do Architekta. Architekt jest więc podstawową, zasadniczą drogą, którą człowiek podąża w kierunku Źródła. Źródło jest Centrum, środkiem wszystkiego -- droga do niego prowadzi przez program, który jest kwintesencją maszyny; który dobitnie reprezentuje wszystkie jej cechy. Droga maszyny do Źródła musi więc wieść przez Wyrocznię, która jest najbardziej ludzką z maszyn. I tak właśnie jest -- dlatego ścieżka, którą podążał Smith zaprowadziła go do Wyroczni.

I oto związek z posiadaniem przez Neo mocy w świecie rzeczywistym -- jest to również odpowiedź ostatecznie dyskwalifikująca kwestię baterii. Droga do uwznioślenia i zbawienia ludzi wiedzie ich do maszyn; droga do uwznioślenia i zbawienia maszyn wiedzie ich do ludzi. Skoro nastała więc era uwznioślenia i wniebowstąpienia, bramy te nie są już ani jednym, ani drugim potrzebne. Nastał czas Sati. Czas daru.

[8] Przyp. tłum. -- "Kwestia baterii" ("The Battery Question", czy też czasem "The Cow Question") to szeroko dyskutowany (oczywiście nie u nas) filozoficzny problem użycia przez maszyn właśnie ludzi do uzyskiwania energii -- całkowicie abstrahujący od naukowego aspektu sprawy, czyli niemożliwości przeprowadzenia takiego procesu. "Kwestia baterii" to po prostu pytanie: Dlaczego maszyny wykorzystały w tym celu człowieka a nie na przykład krowy? Autor eseju pod koniec tego właśnie rozdziału, jak również w podsumowaniu całej pracy udziela na to pytanie fenomenalnej odpowiedzi. [powrót]


Cztery Ery Matrix

Mój profesor od filozofii powiadał (z indiańskim akcentem): "Jeżeli my, ludzie, kiedykolwiek doprowadzimy do powstania w naszym świecie idealnej Utopii, natychmiast zaczniemy wbijać sobie gwoździe pod paznokcie." Chodzi tu o naszą "skłonność do nieposłuszeństwa" (cytując Morfeusza), o której mówiłem w eseju o Reaktywacji. Nie znosimy być przewidywalni. Nie jesteśmy w stanie zaakceptować braku wyboru.

Chcę tutaj rozwinąć to, o czym wspomniałem już wcześniej jako o Czterech Erach Matrix. Pod wyrażeniem "Era Matrix" rozumiem przedział czasu pomiędzy jednym znaczącym przeprogramowaniem systemu a drugim (o których to w trylogii mówią Smith i Architekt; Persefona zresztą również -- gdy wspomina o "dużo starszej wersji Matrix", w której wampiry i wilkołaki były integralną częścią systemu). Te ery to:

  1. Doskonały Ogród
  2. Ziemia Jałowa
  3. Powrót do Źródła
  4. Nirwana

Pamiętajcie, że Cztery Ery Matrix są idealnym odzwierciedleniem cyklu duchowego, który opisałem w rozdziale o Świętym Graalu. Ery te również układają się w cykl -- Nirwana (jako Niebyt) przeistacza się w Doskonały Ogród, dzięki czemu rozpoczyna się kolejny obrót. Dlatego właśnie Wyrocznia powiedziała, że Neo wróci. Prędzej czy później, Trzecia Era nadejdzie po raz kolejny w Wielkim Cyklu Istnienia. Jest to całkowicie hinduistyczny koncept: cykle w cyklach w cyklach w cyklach; światy w światach w światach w światach. Brahma zamyka i otwiera swe oczy, a w tej przestrzeni przewija się wielu, wielu Indrów...

Trylogia Matrix opowiada właśnie o Trzeciej Erze. Pierwszy film rozpoczyna się w jej końcowej fazie, zaś koniec trzeciej części ukazuje nam początek kolejnej, Czwartej Ery. Rozpocznę właśnie od niej, następnie zaś snuć będę przypuszczenia na temat Pierwszej i Drugiej Ery. O Trzeciej Erze nie ma sensu się rozpisywać --wystarczy obejrzeć filmy.

Nirwana

Zacząłem ten rozdział, ponownie poruszając kwestię wyboru. W Reaktywacji i Rewolucjach nieprzerwanie trwa polemika dotycząca wyborów, przeznaczenia i kontroli. Neo i Morfeusz, reprezentanci ludzkiego sposobu myślenia twierdzą, że początkiem wszystkiego jest wybór. Merowing i Architekt, jako reprezentanci sposobu myślenia maszyn twierdzą z kolei, że każde zdarzenie jest nierozerwalnie związane ze zdarzeniem je poprzedzającym, dlatego też wybór nie jest niczym innym jak złudzeniem. Jak już wielokrotnie powtarzałem, decydującą różnicą pomiędzy maszynami a ludźmi jest umiejętność rozwoju. ("Rozwój" to nie to samo, co "poznanie" czy "zmiana". Maszyny potrafią się uczyć i potrafią dokonywać zmian, ale nie potrafią się rozwijać.) Rozwój wymaga przebycia cyklu -- wyjścia i powrotu -- zaś cykl wymaga dokonania prawdziwego wyboru. Wyrocznia zwraca na to uwagę, nakłaniając Neo, by zrozumiał swe wybory. Merowing zresztą również opętany jest obsesją poznawania powodu, poznawania przyczyny. Samo podejmowanie decyzji nie jest istotne -- istotny jest powód jej podjęcia. Jeżeli jecie, bo jesteście głodni, nie ma mowy o dokonaniu wyboru. To tylko związek przyczynowo-skutkowy; mechaniczny, przewidywalny świat, do którego przekonuje nas Merowing. Ale wyobraźcie sobie, że moglibyście na zawsze oprzeć się uczuciu głodu -- gdybyście wtedy jedli, co by was do tego skłoniło? Najważniejsza jest przyczyna. Tylko gdy żadne okoliczności zewnętrzne ani wasze własne umysły nie dyktują wam, co macie robić, możliwe jest dokonanie czystego, szczerego i autentycznego wyboru. Powierzchownie podporząkowuje się to prawom związku przyczynowo-skutkowego, ale w rzeczywistości jest to coś zupełnie innego. Gdy Budda siedzi pod drzewem wiecznego powrotu i żadna siła we wszechświecie nie jest w stanie do niczego go zmusić, osiąga on boskość.

Aby dokładnie to wyjaśnić, musimy przyjrzeć się aktowi ofiary, bardzo konkretnie przedstawionemu w Rewolucjach. Neo pokazuje nam, że nic oprócz jego własnej woli nie jest w stanie zmusić go do czegokolwiek. Przyczyna złożenia ofiary czyni tę ofiarę prawdziwą. Dokonajmy w naszej wyobraźni małego eksperymentu i zmieńmy zakończenie Rewolucji: wyobraźcie sobie, że Trinity nie chce, aby poparzony, pozbawiony wzroku Neo kontynuował podróż. Wynika kłótnia, nadąsana Trinity ostentacyjnie opuszcza poduszkowiec. Neo myśli sobie, "Ja jej pokażę," leci na autopilocie do miasta maszyn, podłącza się i walczy ze Smithem. Wie, że jeżeli zginie, Trinity na pewno będzie żałować tego, co zrobiła. "Dam jej nauczkę!" No i Neo się poświęca.

Nie za wiele w tym boskości. To małostkowe i zwyczajnie głupie. Czyn ten sam, ale jego przyczyna zamienia go z powrotnego zjednoczenia z Bogiem w złośliwy, samolubny wybryk. Z jednej strony Neo, z drugiej Merowing, oto różnica.

Doszedłem więc wreszcie do punktu, w którym mogę powiedzieć, że Nirwana jest momentem, w którym to żadne siły nie są w stanie wpłynąć na poczynania danej osoby. Taki wpływ może zaistnieć jedynie w wymiarze czasu, Nirwana istnieje więc poza nim. Jedynie w nieskazitelnej pustce możemy usłyszeć muzykę wszechświata i doświadczyć Boskości.

Powinniśmy też pamiętać, że stan ten nie może trwać dłużej niż chwilę. Gdy Neo wniebowstępuje, wznosi się do Źródła, mątwy wycofują się z Zion, a ludzie wznoszą ręce w geście triumfu, na moment przed wschodem słońca wszechświat wstrzymuje oddech i czas staje w miejscu. Nie istnieje potrzeba czynu ani decyzji, nie istnieje potrzeba niczego. Gdy chwila ta mija, druga wskazówka zegara powoli przesuwa się do przodu i ponownie opadamy w wymiar czasu, opuszczając plan boski. Prawdę mówiąc, Czwarta Era powinna się więc nazywać Era "4+1", ponieważ natychmiast po Nirwanie powstaje nowy Ogród. Tego typu nazewnictwo byłoby jednak zbyt dezorientujące. Gdy mówię "Czwarta Era", oznacza to więc moment wniebowstąpienia Neo i następujący po nim nowy Ogród (tym samym różni się ona zasadniczo od poprzedniej Pierwszej Ery).

Matrix pozostaje w Czwartej Erze. Jest to już jednak całkowicie inny system. Matrix Czwartej Ery jest systemem dobrowolnym. Jeżeli jakikolwiek program lub człowiek zechce go opuścić, będzie miał do tego pełne prawo. Jest to więc ostateczne zniesienie drakońskiego uporu maszyn co do celu. (Upór ten stanowi tak naprawdę synonim społecznego konformizmu. Wędrówka Bohatera rozpoczyna się w pierwszym filmie, gdy bohater sprzeciwia się regułom -- uporowi maszyn, konformizmowi.) W Matrix Czwartej Ery nikt nie będzie już więc umierał z powodu swego nonkonformizmu. Siłą rzeczy, prawda o Matrix rozprzestrzeni się też prawdopodobnie w samym systemie i po niedługim czasie wszyscy jego "mieszkańcy" poznają ją i w nią uwierzą.

Wolność wyboru opuszczenia systemu i powszechna znajomość prawdy o nim spowoduje, że Matrix Czwartej Ery będzie zmieniany i korygowany przez jego mieszkańców. Poza nim, maszyny pozostaną w swym mieście, zaś ludzie pod ziemią. Kontakty będą jednak częste, na czym zyskiwać będą i jedni, i drudzy.

Nastanie Era Bogów, człowieka i maszyny.

Doskonały Ogród

Pomimo iż będę tu mówił o "pierwotnej" Pierwszej Erze Matrix (w przeciwieństwie do Ery "4+1", o której wspomniałem chwilę wcześniej), wiele spostrzeżeń będzie trafnych również w stosunku do nowego Ogrodu, czyli właśnie rozpoczętej Ery.

Na samym początku Architekt stanął przed zadaniem stworzenia świata, w którym mieliby żyć ludzie. Naturalnie, każdy jego aspekt musiał być doskonały, zaś każda potrzeba jego mieszkańców spełniona.

Wyobraźmy sobie więc świat, w którym wszyscy jesteśmy nieskazitelnie piękni, zdrowi i szczęśliwi. Nikt się nie starzeje, nie ma nieszczęśliwych wypadków. To absolutna Utopia. Skłaniam się ku stwierdzeniu, że jest to wręcz Utopia technologiczna, gdyż najprawdopodobniej taki właśnie nieskazitelny świat stworzyłyby maszyny. Musiał jednak istnieć jakiś sposób, aby zapobiec zauważaniu przez ludzi śmierci ich bliskich w wypadku zgonu danej jednostki w kokonie, poza Matrix; przyznaję jednak, że nie jestem w stanie zaproponować w tej kwestii żadnego domyślnego rozwiązania. Czyżby to był właśnie czuły punkt, jedyny błąd koncepcji doskonałego świata? W którymś momencie musi pojawić się cierpienie, w tym przypadku związane z utratą bliskiej osoby, a więc spowodowane po prostu upływem czasu. To jednak zdecydowanie za mało, by człowiek przestał akceptować doskonałość świata, w którym się znalazł. Jednak, aby coś było doskonałe, musi to być równocześnie doskonale przewidywalne. A prawie każdy z nas, jeżeli nawet nie każdy, będzie dokładać wszelkich starań, aby tylko nie być przewidywalnym. Im bardziej przewidywalne staje się otoczenie, tym bardziej człowiek stara się to odmienić. Innymi słowy, człowiek próbuje obudzić się z Matrix. Powracając do języka mitu -- jest to ekwiwalent zerwania i zjedzenia zakazanego owocu. Pragniemy wiedzieć, bez względu na cenę. Tak jak Neo, czujemy, że musimy wziąć czerwoną pigułkę.

Pojawia się więc cierpienie. Smith mówi, "Nikt nie mógł zaakceptować programu. Traciliśmy całe uprawy." Pierwsza Era wchodzi w fazę kryzysu (prawdopodobnie bardzo krótką). Oczywistym staje się, że w stworzonym dla ludzi świecie tkwi poważny błąd -- oraz że Matrix będzie musiał zostać przeprogramowany. I tu pojawia się rozbieżność, różnica zdań pomiędzy maszynami. Smith mówi, "Niektórzy wierzyli, że nie dysponowaliśmy językiem programowania nadającym się do opisania waszego doskonałego świata." Najwyraźniej więc maszyny były podzielone co do tego, co właściwie robić dalej.

Jest to oczywiście początek historii Merowinga. Spróbuję więc sprecyzować w kilku zdaniach najbardziej prawdobodobny rozwój wypadków. W okresie Pierwszej Ery Merowing jest jednym z programów funkcjonujących w mieście maszyn (nie w Matrix). Uważa, że ludźmi zajmować się nie warto; maszyny powinny dać sobie z ludźmi spokój i znaleźć inny sposób na przetrwanie. Wiele z tego, co mówi Smith podczas przesłuchania Morfeusza, pokrywa się więc z poglądami Merowinga w tamtym okresie. Oczywiście wiele innych programów w mieście maszyn myśli w podobny sposób: niepowodzenie Matrix jest dowodem, iż ludzi ujarzmić się nie da, dlatego też należy się ich pozbyć i rozpocząć poszukiwania źródeł energii w innym kierunku.

Rozbieżność w poglądach maszyn co do ludzkości jest jednak prawdopodobnie starsza od Matrix. Decyzja o zniewoleniu ludzi zamiast dokonania ich eksterminacji nie była jednogłośna. Wszyscy ci, którzy byli przeciwni wtedy, są przeciwni również i w tym wypadku. Pojawia się więc znów stary konflikt i tym razem Merowing próbuje rozdzielić świat maszyn na dwa obozy. Następuje "wojna domowa", przeprowadzona całkowicie w przestrzeni wirtualnej, zakończona pacyfikacją Merowinga i jego popleczników. Nadchodzi Druga Era.

Ziemia Jałowa

"Przeklęta niech będzie ziemia z twego powodu; w trudzie będziesz zdobywał od niej pożywienie po wszystkie dni twego życia."

--Księga Rodzaju 3:17

Po zakończeniu wojny domowej Architekt zamienia więc Matrix w "ziemię jałową". Jest on wciąż tak samo doskonałym światem, jednakże nie przypomina on już w niczym cudownej Utopii -- Matrix Drugiej Ery to brutalny, hedonistyczny świat, którego pozostałości podziwiać możemy w Club Hel. Jest to wiek wampirów i wilkołaków. Druga Era Matrix to Królestwo Merowinga.

Merowing zostaje wygnany z miasta maszyn do Matrix. Nadany mu cel to sprawowanie kontroli nad ruchem programów pomiędzy Matrix a miastem maszyn. Dzieli tę funkcję z Serafinem, pełniącym również rolę odźwiernego. Razem strzegą drogi do Źródła, zaś Klucznik i Kolejarz są na ich usługach. Przez pewien czas Merowing i Serafin są więc wspólnikami, postrzegają jednak swe obowiązki w zupełnie inny sposób.

Merowing jest żądny władzy, co mówi nam zresztą wyraźnie Wyrocznia. Jest to prawdopodobnie pragnienie stale mu towarzyszące, wyeksponowane najdobitniej w czasie konfliktu dotyczącego niepowodzenia Matrix (upadku Pierwszej Ery). Uwięziony w Matrix Drugiej Ery, poszukuje więc władzy w ramach narzuconego mu celu -- pragnie kontrolować nie tylko ruch programów, lecz także przepływ danych (sam określa siebie jako "handlarza informacją"). Wykorzystuje więc swą rolę strażnika i kontrolera ruchu do uzyskiwania wpływów wśród programów -- wyznacza ceny za przekazywanie informacji, pobierając "opłaty" za wszystkie dane przechodzące przez jego ręce. Zapłatą jest lojalność, zaś cennymi zdobyczami stają się poszczególne kody powłok (kasacji) danych programów. Uzyskuje też wyłączną kontrolę nad Klucznikiem (mającym dostęp do każdego zakątka systemu, odpowiedzialnym za "rusztowanie", fundament Matrix) oraz Kolejarzem (bezpośrednio nadzorującym ruch pomiędzy miastem maszyn a Matrix). Pod kontrolą Merowinga znajdują się też wampiry, wilkołaki, Bliźniacy i inne tym podobne programy. Niedługo po utworzeniu drugiego Matrix, Merowing staje się jego władcą -- Królem Jałowej Ziemi.

Jednak "rzeczywistość" w Matrix nie jest wcale różowa. Tak jak poprzednio, niektórzy ludzie akceptują system, większość jednak nie potrafi. Sam wyraz świata uległ definitywnej przemianie, lecz jego kwintesencja pozostała identyczna z poprzednią -- człowiek znów wrzucony jest w świat, który musi zaakceptować, znów mówi mu się dokładnie, co ma robić. Pragnienie czerwonej pigułki pozostało, wielu znów sprzeciwiło się uwierzyć w Matrix. Zbliża się więc kolejny kryzys.

W tym samym czasie rośnie napięcie pomiędzy Serafinem a Merowingiem. Możliwe, że w czasie kryzysu Serafin spotkał Wyrocznię i ujrzał, iż może wypełniać swój cel przez jej osobę.

(Przypominam, że cały czas snujemy tu przypuszczenia.) Wyrocznia jest programem, który przy powstawaniu pierwszego Matrix, w Pierwszej Erze, miał za zadanie studiować i przewidywać ludzkie zachowania, dzięki czemu Matrix funkcjonować miał jako w pełni przewidywalna konstrukcja (to co doskonałe jest też w pełni przewidywalne). W Drugiej Erze jej rola nie uległa zmianie. W czasie gdy spotyka Serafina jej prorocze umiejętności są już całkiem spore i jest ona w stanie trafnie zdiagnozować przyczyny porażki pierwszych dwóch wersji. Wie ona już również, jak przeprogramować Matrix, aby ludzkość w pełni go zaakceptowała. (Co oznacza, że już wtedy zdawała sobie sprawę, do czego doprowadzi Trzecia Era; co z kolei czyni ją w pewnym sensie odpowiedzialną za wszystkie wydarzenia trylogii. Oczywiście w czasie kryzysu Drugiej Ery nie dzieliła się z nikim swoją wiedzą -- można powiedzieć, że z początku sama pociągała za wszystkie sznurki.)

Merowing jest oczywiście absolutnie przeciwny jakimkolwiek planom ponownego przeprogramowania systemu. Próbuje zniszczyć Wyrocznię, lecz interwencja Serafina ratuje ją przed śmiercią. To bezpośrednia przyczyna konfliktu pomiędzy nimi dwoma i kwintesencja zdrady, o którą oskarża Serafina Merowing. W ten również sposób Serafin przeistacza się ze strażnika przejścia, odźwiernego -- w strażnika Wyroczni, ochroniarza. To również początek obsesyjnej nienawiści Merowinga do Wyroczni.

Ostatecznie, pomimo usilnych starań Merowinga, Matrix zostaje przeprogramowany i wkracza w swą Trzecią Erę. Potęga i wpływy Merowinga pozwoliły mu jednak nie stać się ofiarą procesu przeprogramowania. Udało mu się zachować oczywiście siebie i Persefonę, jak również niemały zastęp sług i dużą część swego królestwa. Zachował też, dzięki Kolejarzowi, kontrolę nad ruchem pomiędzy światami.


Siedem inkarnacji Neo

Dwie pierwsze Ery Matrix okazały się porażką. Trzecia Era stworzona przez Architekta jest rozwiązaniem, "na które natrafił program intuicyjny," czyli Wyrocznia. W tej wersji Matrix pojawia się Wybraniec, co jest rezultatem udzielenia ludzkości pozwolenia na szczątkowy rozwój -- w postaci możliwości sprzeciwienia się od czasu do czasu systemowi -- choć nieposłuszeństwo to również pozostaje pod ścisłą kontrolą.

Oto co mówi Architekt o kolejnych inkarnacjach Neo:

ARCHITEKT - Matrix jest starszy niż możesz wiedzieć. Osobiście preferuję liczyć według występowania po sobie kolejnych anomalii, w którym to wypadku jest to szósta wersja.

Słowa te nie zostają w żaden sposób podważone -- Neo, który na naszych oczach dociera do komnaty Architekta, jest więc oczywiście Numerem 6. Przyjmuję, że Neo w finałowej scenie Rewolucji to Numer 7. Dezorientację może powodować wzajemny stosunek poszczególnych Er Matrix do kolejnych inkarnacji Wybrańca. Jedyny scenariusz całkowicie adekwatny do dowodów przedstawionych w trylogii wygląda więc w ten sposób:

Ery 1 2 3 4
Inkarnacje     1 2 3 4 5 6 7

Zaznaczam od razu, że nie opowiadam się ani za twierdzeniem, że Neo to przypadkowy osobnik, ani że Neo został konkretnie wybrany. Uważam zresztą, że obydwa mogą być równocześnie prawdziwe. Tabela pokazuje jedynie wzajemny stosunek kolejnych wcieleń Neo do następujących po sobie epok istnienia Matrix. Neo -- tj. Wybraniec -- nie istniał w okresie dwóch pierwszych Er Matrix. Nie zaistnieje więc również w dwóch Erach, które nastąpią po tej, którą obecnie opisywałem jako Czwartą. Kiedy jednak nastąpi nowa Trzecia Era, z pewnością powróci.

Szósta inkarnacja

O Neo nr 7 powiedzieć możemy niewiele. Jest on bogiem, pozostającym zresztą w większej części poza opowiadaną historią. Reprezentuje to, czym staje się Neo nr 6, główny bohater trylogii. Całe cierpienie dotyczy Neo nr 6, na nim więc się skupię. Lecz nawet wśród tej nie-boskiej szóstki, właśnie szósta, ostatnia śmiertelna inkarnacja Wybrańca różni się znacząco od swych poprzedników.

Najoczywistszą chyba różnicą jest fakt, że szósty Neo posiada ponadnaturalne moce w świecie rzeczywistym. Myślę zresztą, że jego zdolności w samym Matrix są również znacznie większe od tych, jakimi dysponowali jego poprzednicy. Zacznijmy od tego, co ma na ten temat do powiedzenia Architekt:

ARCHITEKT - Piątka twoich poprzedników oparta była na podobnym założeniu: niewymuszonej afirmacji, dzięki której tworzy się głębokie przywiązanie do waszego gatunku, co ułatwia zadanie Wybrańca. Podczas gdy pozostali doświadczali tego w bardzo ogólny sposób, twoje przeżycie jest o wiele bardziej specyficzne. Vis-a-vis, miłość.

Wiemy więc na pewno, że szósta inkarnacja znacząco różni się od pozostałych. Chcę jednak skupić się na jednej konkretnej rzeczy, mianowicie, że Wybrańcy oparci są na podobnym założeniu. W jednej z dyskusji mailowych z czytelnikiem pojawiło się przypuszczenie, iż Neo mógłby być (tak jak każdy jego poprzednik) efektem inżynierii genetycznej. "Zaprogramowanie" człowieka to całkiem sensowny pomysł dla maszyn, poza tym idealnie zgrałoby się to z faktem postępowej reinkarnacji -- gdy Wybraniec zakończy swą podróż w Źródle, jego kod genetyczny zostaje zachowany i użyty do stworzenia kolejnego Wybrańca w odpowiednim czasie. Maszyny programują w Neo głęboką afirmację i przywiązanie do własnego gatunku tak samo, jak programują umiejętność manipulacji Matrix.

Wiem, że aspekt inżynierii genetycznej może być dla wielu trudny do zaakceptowania. Ale to przecież dopiero początek -- spójrzcie jak podobna sytuacja ma miejsce w Diunie z kwisatz haderach. Zakon Bene Gesserit przez wiele lat manipuluje rozwojem drzew genealogicznych (inżynieria genetyczna dokonuje się tu poprzez selekcję hodowlaną) w celu uzyskania nadistoty. Ich eksperymenty kończą się sukcesem, lecz w sposób nie do końca oczekiwany. Muad-dib jest o wiele potężniejszy niż planowano i wymyka się spod kontroli. Tak samo mogłoby być z Neo. Maszyny manipulują genami w celu uchwycenia energii i potencjału niezbalansowanego równania -- wynikiem końcowym miałby być osobnik dysponujący ogromną mocą, lecz jedynie w ramach zamkniętego, przewidywalnego scenariusza wypadków. Nie wiemy dokładnie, jak i kiedy pojawia się Wybraniec, lecz statystycznie jego pojawienie się jest nieuniknione. A gdy już zaistnieje, prowadzony jest wyznaczoną ścieżką. Maszyny nie są jednak w stanie pojąć (z wyjątkiem Wyroczni), że ich kwisatz haderach rozwija się poza możliwości kontroli, ewoluując w kierunku zupełnie przez nie nieprzewidzianym.

Zajmijmy się więc niezwykłymi umiejętnościami Neo. Aby je zrozumieć, należy najpierw pojąć podstawową zasadę funkcjonowania Matrix. Bardzo popularna jest opinia, że umiejętności manipulacji systemem są po prostu manifestem siły woli; że Neo radzi sobie z wszelkimi przeszkodami zwyczajnie dlatego, że chce je pokonać. Fakty temu przeczą -- moc Neo objawia się wewnątrz Matrix wtedy, gdy czuje on silną więź z innymi, przede wszystkim z Trinity. Wraz z rozwojem ich związku, rośnie moc Neo w Matrix.

Na pewno nie jest to dla nikogo zaskoczeniem -- Matrix jest w końcu, jak pewnie powiedziałby William Gibson, konsensualną halucynacją, która powinna przedstawiać wartości najsilniej odczuwane przez jej "uczestników". (Dlatego w ogóle istnieje Wybraniec: aby ludzkość mogła wykazać swą wolę w Matrix, wywrzeć na niego swój wpływ. Zaraz do tego wrócimy.) Możemy stwierdzić to samo nawet pod kątem czysto fizycznym. Źródłem energii w Matrix są ludzkie impulsy bio-elektryczne. Co to takiego? To myśli i emocje, odruchy i popędy ciała. Dlatego też wszystko w Matrix jest wypadkową ludzkiej emocji, a konkretniej, sumą emocji wszystkich jednostek podłączonych do systemu.

Neo jest więc zaprojektowany, aby umieć podłączyć się do tej bio-elektrycznej sieci, po czym skupić i użyć płynącą w niej energię. Stopień mocy zależny jest od jego osobistego stanu emocjonalnego. W poprzednich wcieleniach afirmacja Neo dla własnego gatunku i pragnienie ocalenia ludzkości dawały mu pewien konkretny, wystarczający zakres mocy. Tym razem jednak, dzięki Trinity, siła i głębia jego emocji została wielokrotnie zwiększona. I w rezultacie tak samo zwiększa się jego moc w Matrix. To samo wyjaśnienie dotyczy również wszystkich pozostałych. Hm, może jednak nie wszystkich -- nie widzimy umiejętności manipulacji Matrix u nikogo poza Neo, Trinity, Morfeuszem, Ghostem i Niobe. Każde z nich odczuwa bardzo silną więź bądź emocje związane z drugą osobą. Możemy nawet przypuścić, że cała ta piątka została zmanipulowana genetycznie. Aby spekulacje te nie stały się jednak zbyt szalone, powiem tak: jeżeli moja początkowa, pierwotna interpretacja dotycząca relacji pomiędzy Erami a inkarnacjami Wybrańca jest trafna, to żadna inżynieria genetyczna nie musi wcale wchodzić tu w grę.

Naturalna rozbieżność między umiejętnościami Neo w Matrix a jego mocą w świecie rzeczywistym nie jest też wcale tak duża. Ludzkie impulsy bio-elektryczne płyną do Źródła, maszyny wykorzystują część energii, pozostała część powraca zaś z powrotem w formie zasilania systemu; podłączeni do symulacji ludzie przeżywają różne wydarzenia, w ich wyniku rodzą się emocje, których energia płynie znów do Źródła. Maszyny czerpią energię z tego właśnie obwodu. Zwróćcie uwagę, że "nadprzyrodzone" zdolności Neo w świecie rzeczywistym są ograniczone jedynie do bezpośredniego wpływu na maszyny; nie ma tu mowy o lataniu czy kung-fu. Dzieje się tak, gdyż Neo po prostu podłącza się do obwodu i modyfikuje go -- tak jak w Matrix, gdzie modyfikuje przepływ energii, by choćby wznieść się w powietrze.

Jednak w świecie rzeczywistym podłączenie się do tego transferu energetycznego nie jest takie proste i oczywiste -- nie ma żadnej wtyczki filtrującej przepływ energii, jak w przypadku podłączenia do Matrix. Podłączenie się w świecie rzeczywistym jest bezpośrednie, kontakt ze Źródłem jest natychmiastowy, a to prowadzi prosto na Mobil Avenue (przynajmniej dopóki Neo nie jest przygotowany, zarówno umysłowo i duchowo, na tak bezpośredni kontakt). Nie istnieje chyba żaden konkretny mechanizm, dzięki któremu Neo mógłby podłączyć się do obwodu w świecie rzeczywistym, choć nie wydaje mi się naciąganym wyjaśnieniem genetyczne zaprogramowanie wrażliwości na prądy elektryczne. Oczywiście wolę wierzyć, że umiejętności Neo w świecie rzeczywistym są czymś całkowicie nieprzewidzianym.

Rzecz jasna, w całej tej teorii kryje się jeszcze głębsza warstwa mitologiczna. Najlepszym dowodem są Link i Zee. Uważam, że to para najbardziej emocjonalnych postaci w całej trylogii i to pomiędzy nimi dzieją się rzeczy, które graniczą wręcz z cudem -- właśnie w świecie rzeczywistym. To w nim leży prawdziwa moc i ostateczne przesłanie.

Chciałbym powrócić ostatni raz do stwierdzenia, że maszyny funkcjonują dzięki ludzkim emocjom. Maszyny nie potrzebują od ludzkości energii, lecz uczuć, wiary i nadziei. Kwestia ludzkich impulsów bio-elektrycznych zasilających cywilizację maszyn to jedynie metafora. Jeden z czytelników pytał mnie niegdyś: "Co powoduje, że maszyny chcą egzystować? Dlaczego kontynuują swój żywot? Jaki mają powód, przyczynę, by istnieć?" Pytania te zwracają uwagę na prawdziwą naturę źródła energii, z którego korzystają maszyny -- maszyny chcą istnieć, ponieważ ludzie chcą istnieć. Pragnienie, by żyć, by rozwijać się, by czuć i doświadczać jest tym, czego maszyny nie mają i czego nie potrafią stworzyć. Energia, moc, którą otrzymują od ludzkości, to moc posiadania nadziei.

Dotarliśmy tym samym do esencji trylogii. Pisałem o tym już w podsumowaniu eseju o Reaktywacji, oddając się spekulacjom na temat trzeciej części. Oto te słowa:

Ludzkość osiągnęła "prostą" boskość poprzez stworzenie istoty na swoje podobieństwo. Osiągnie boskość "złożoną", gdy zjednoczy się ze swoimi odrzuconymi dziećmi. Tak samo maszyny.

Ścieżka Neo -- ścieżka ludzkości -- prowadzi ku ponownemu zjednoczeniu ze Źródłem, czyli z Bogiem. W tym samym czasie ścieżka maszyn prowadzi ku zjednoczeniu z innym Bogiem -- z ludzkością, która je stworzyła. Ludzie i maszyny stanowią dla siebie wzajemnie drogę ku boskości. Tak jak powiedziała Wyrocznia, jeżeli w przyszłość, to tylko razem.